środa, 25 listopada 2015
DENKO 2
Pisalam poprzdnio ze skonczylo mi sie mnostwo produktow, postanowilam wiec ze przedstawie moje odczucia dotyczace ich w kilku(-nastu) krotkich odcinkach.
Kremow do rak i do stop zuzywam bardzo duzo, ciagle myje rece i kazdorazowo je smaruje, a stopy musze rano i wieczorem nawilzac bo czuje ze sa suche i szorstkie a nie cierpie tego uczucia.
Krem z ZIAJI OLIWKOWY to wielkie zaskoczenie, zima kupilam caly zestaw; balsam do ciala, zel do mycia i ten krem do rak. Balsam i zel okazaly sie dla mnie okropne (ale o nich napisze innym razem), nie mialam wiec wielkich oczekiwan co do tego kremu, ale pokonczyly mi sie wszystkie i zmuszona zostalam do siegniecia po niego. Popszeczka stala wysoko bo tuz przed nim skonczyl mi sie moj ulubiony KAMIL. ZIAJA OLIWKOWY okazal sie bardzo dobrze nawilzajacy, natluszczajacy, skora dloni byla miekka, nie lepila sie. Jesli bede miala okazje go gdzies kupic na pewno po niego siegne, moze niekoniecznie zima kiedy skora moich rak jest bardzo sucha i wymaga czegos bardziej tlustego, ale na lato jest dla mnie super, no i cena jest bardzo zachecajaca.
DOVE INTENSIVE NOURISHMENT DEEP CARE, ta wersja bardzo przypadla mi do gustu, bo te normalne nawet do suchej skory u mnie sie nie sprawdzaja, sa za slabe. Ten krem fajnie nawilzal i szybko sie wchlanial, zostawial film na skorze ale bylo to przyjemne, wcale nie tluste. Fajny kremik godny polecenia.
ROMBALSAM krem z UREA 30%. Ten balsam do stop polecono mojej mamie chyba w aptece jako zamiennik innego z wysoka zawartoscia UREA. Niestety jak dla mnie bubel, nic kompletnie nie robil, mialam wrazenie ze maze czyms po skorze, ani dobrze nie nawilzal ani sie nie wchlanial, siedzial na skoze az sie wytarl lub umylam stopy. Probowalam nakladac na niego na noc specjalne bawelniane skarpetki (zawsze na noc nakladam) i bez skarpetek, nic nie pomagalo, mialam nawet wrazenie ze wysuszal mi piety.
Bardzo staralam sie go polubic, bo i UREA zaraz na drugim miejscu i produkt polski, niestety nie jest dla mnie,
cdn. nastapi mam nadzieje jeszcze w tym tygodniu i wystapia produkty do twarzy...
poniedziałek, 23 listopada 2015
DENKO,
Zaczelam swiateczne porzadki i to co znalazlam na dnie szafy przyprawilo mnie o lekki zawrot glowy. Otoz okazalo sie ze mam dwie wielkie torby pelne pustych pudelek, butelek itd.,
Najpierw myslalam aby je wyrzucic, ale juz tyle razy zdarzylo mi sie ponownie kupic produkt ktory okazal sie dla mnie pod jakimis wzgledami nieodpowiedni, lub odwrotnie nie kupilam czegos bo nie pamietalam czy byl fajny czy nie. Wiec stwierdzilam ze dopoki pamietam cokolwiek o tych kosmetykach lepiej to zapisac "ku pamieci".
Tutaj ostatnio zuzyte; cos do ciala;
Moja corka namietnie uzywa do mycia zeli ORIGINAL SOURCE, (bedzie ich znacznie wiecej, choc wiele wyladowalo juz w koszu) jej ulubionym jest wlasnie ten; o zapachu czekolady i pomaranczy, odkryla go dwa lata temu podczas wakacji w Polsce, tutaj rzadko mozna na niego trafic. Kilkakrotnie udalo mi sie go kupic w tak zwanym "funciaku". Mnie nie powalil, taki normalny zel do mycia, nienawidze tylko mietowego.
Zel z Alverde natomiast nie przypadl mojej corce do gustu, natomiast mi sie spodobal bardzo delikatny zapach, choc na poczatku bylam troche zdziwiona ze tak slabo sie pieni, nie byl jakos specjalnie wydajny ani nawilzajacy, ot taki przyjemny zelik, jak dla mnie moze byc, Troche szkoda ze niedostepny tutaj, bo zapach bardzo odpowiedni na te pore roku, choc na opakowaniu pisze ze to grejpfrut i bambus to ja czulam delikatna pomarancze.
Dzisiaj po raz ostati uzylam balsam z VASELINE, wiec na swiezo moge napisac co o nim mysle. Kupilam go bo akurat wszystko mi sie pokonczylo, siegnelam po niego bo kosztowal tylko £1 i nie bylo na pierwszym miejscu parafiny. Pozytywnie mnie zaskoczyl, moze nie nawilzal jakos super ale przyzwoicie i szybko sie wchlanial, nie byl tez jakos specjalnie wydajny, ale moge go smialo zaliczyc do przyzwoitych balsamow do ciala. Jesli znajde te wersje w tak przystepnej cenie pewnie jeszcze kupie, obawiam sie tylko ze nie sprawdzi sie przy wysokich temperaturach.
Z pastami do zebow jest u nas tak samo jak z zelami do mycia; kazda z nas lubi cos innego; ja unikam COLGATE, ktore kocha moje dziecko, ja lubie ORAL-B, ona niecierpi.
Pasty te sa ok, napewno nie jakies wybitnie wybielajace czy pielegnujace, ale z pewnoscia jeszcze nie raz po nie siegniemy.
Paste z NATURIA SIBERICA kupilam przypadkiem na ebay, oczywiscie przeplacilam ale jestem bardzo z niej zadowolona; ladnie czysci, chyba nawet wybiela i co bylo dla mnie bardzo wazne uspokoila moje podraznione dziasla. Mialam tez wersje z zielonym znaczkiem ale juz nie byla taka fajna, mialam wrazenie ze nie czysci zebow dokladnie i robily sie coraz bardziej zolte.
Gdybym jeszcze gdzies na nia natrafila (niebieska wersje) chetnie bym kupila.
REGENERATE to pasta ktora ma niby pomagac w regeneracji szkliwa, nie wiem czy to prawda, jak dla mnie byla ok, nie podrazniala dziasel i zebow, dobrze czyscila i jesli ja znajde na jakiejs ofercie to byc moze po nia siegne, bo normalnie kosztuje £10.
http://www.boots.com/en/Regenerate-Enamel-Science-Advanced-Toothpaste_1486971/
Obie te odzywki do wlosow zuzyla moja corka, dla mie pomimo ze mam rozjasnione wlosy sa zbyt ciezkie.
GLISS ze SCHWARZKOPF zuzyla bardzo szybko i byla z niej bardzo zadowolona, wlosy byly blyszczace, miekkie ladnie sie ukladaly choc szybko sie przetluszczaly, ale wynikalo to byc moze z tego ze moje dziecko nie zna umiaru i nakladala duza ilosc tej odzywki.
DOVE uzywala troche dluzej ale wynikac to moze z faktu ze te odzywke stosowala kiedy bylo juz chlodniej i nie musiala tak czesto myc wlosow. Odzywka ma ladny zapach, choc dla mnie zbyt mocny, lekko duszacy, wlosy (corki) byly po niej miekkie i blyszczace, latwo sie rozczesywaly.
Obie te odzywki byly dobre, ale u mojej corki* wszystko co ma mnostwo sylikonow i podobnych dobroci sie sprawdzi.
Napewno jeszcze nie raz zawita do nas jakas odzywka ze SCHWARZKOPF. Jesli chodzi o DOVE to obie nie nalezymy do ich fanek, ale pewnie jeszcze kupie te odzywke.
*Moja corka ma grube, geste wlosy ktore sie kreca, w dodatku konce sa zniszczone farbowaniem, najczesciej wygladaja jak kopa siana.
*Dzisiaj w L. mielismy duzo slonca, choc bylo zimno, zdiecia robilam ok 14 i myslalam ze wyjda przyzwoite.
czwartek, 12 listopada 2015
Seche Vite - MOJA OPINIA
Kazdy kto interesuje sie choc troche lakierami itp. slyszal o Seche Vite.
Choc nigdy nie slyszalam o nim zlych opini ( jesli juz, to tylko narzekania na zapach ), przez lata dziwnym zrzadzeniem nie wpadl mi w rece.
Mialam top coat z OPI, ESSIE, ale najczesciej wracalam do tego z NAILS INC, choc i tak czesto po prostu zapominalam uzyc jakiegokolwiek. Nie wiem czy jest to specyfika moich paznokci czy wszystkie z nas z cienkimi, elastycznymi tak maja ale u mnie czym mniej warstw na paznokciach tym lepiej, ladniej wygladaja i lakier sie dluzej trzyma.
Az ktoregos dnia w Tk Max znalazlam top coat Seche Vit za £3.99.
Pierwsza czynnoscia po powrocie do domu bylo oczywiscie pomalowanie paznokci, i choc obiecalam sobie ze nie bede nigdy tego robic wieczorem moja ciekawosc byla silniejsza.
Pierwsze wrazenie bylo bardzo pozytywnie (choc znowu zapaskudzilam sobie skorki przy paznokciach), lakier wysechl bardzo szybko (!), zadnych odgniecen, pieknie lsnily, prawie jak zelowe.
Moj zachwyt ulotnil sie rankiem, kiedy to lakier zaczol odchodzic platami.
Wystarczylo tylko lekko podwazyc na brzegu i po kilku chwilach wycladalo tak;
Na paznokciach mam;
Moja ulubiona odzywka do paznokci OPI NAIL ENVY-zawsze uzywam jako baze pod lakier.
Deborah Lippman NO MORE DRAMA, tutaj na srodkowym paznokciu.
Bardzo popularny kilka lat temu Essie MINK MUFFS.
Top Coat Seche Vite
Nakladalam go na rozne lakiery i za kazdym razem efekt byl taki sam; odstawal dookola paznokcia i odchodzil platami, tak ze prawie nie potrzebowalam zmywacza. Lakier utrzymywal sie na moich paznokciach kilka godzin, jesli pomalowalam rano ok. 8 to zaczynal odchodzic od paznokci ok. 16-17.
Mimo moich niezbyt pozytywnych doswiadczen nie sadze ze jest to bubel, uwazam tylko ze nie jest przeznaczony do cienkich i elastycznych paznokci.
Lubie efekt jaki daje oraz ze szybko zasycha tak ze mozna prawie natychmiast "uzywac rak"- u mnie to ok 5 min. po nalozeniu go na lakier. Gdyby tak szybko nie wysychal w buteleczce z pewnoscia bym go kupowala i uzywala w sytuacjach "emergency".
Subskrybuj:
Posty (Atom)