wtorek, 23 sierpnia 2016



ZNOWU DENKO

PASTY DO ZEBOW I PLYN


Dzieki moim rodzicom moge czasem przetestowac polskie kosmetyki, poniewaz jezdza do Polski przynajmniej raz do roku. Sama tesz czasem kupuje na ebay a i w polskich sklepach rowniez mozna cos kupic, ale asortyment jest dosc ubogi, zazwyczaj maja tylko produkty z Ziaji.

 Wiem ze to smieszne ale jednym z kosmetykow na mojej liscie zakupowej, byla wlasnie pasta z Ziaji mintperfekt activ remineralizujaca, a mintperfekt sensitiv przeciwprochniczna kupilam na ebay. Obie maja 75 ml pojemnosci i gdyby jeszcze choc troche wybielaly zeby, rodzice musieliby przywozic hurtowe ich ilosci.
Bardzo je lubie, dobrze czyszcza, odswiezaja, nie podrazniaja dziasel, wrecz koja. Och gdyby jeszcze choc troche wybielaly, bo jako namietna milosniczka kawy bardzo wybielania potrzebuje, wlasnie dlatego raz mylam zeby pasta z ZIAJI a raz COLGATE OPTIC WHITE.
 Nie jest to moze pasta po uzywaniu ktorej bedziemy miec olsniewajaco bialy usmiech, ale pomaga utrzymac moje zeby w stanie umozliwiajacym mi szeroki usmiech.
Przekonalam sie tylko, ze nie moge jej uzywac caly czas, bo moje dziasla byly lekko zaczerwienione.
Wszystkie te pasty sie u mnie sprawdzily i napewno bede jeszcze niejednokrotnie ich uzywac (jesli moi rodzice sie nie zbuntuja).

Plyn do plukania ust COLGATE CAVITY PROTECTION kupilam przypadkiem, nie mam co do niego zadnych zastrzezen, odswiezal, troche palil, jesli spotkam go w jakiejs okazyjnej cenie pewnie kupie.

 




Zarzekalam sie ze nie bede juz farbowac wlosow na jasny kolor, ale mama mnie namowila, i tak sobie farbuje juz prawie od roku.
Moje wlosy sa bardzo slabe wiec kazda pomoc nie jest zbedna, a te produkty pomagaja utrzymac je w jako takiej kondycji.

 Szampon ze SCHWARZKOPF essence ULTIME MINERAL STRENGTH, do wlosow slabych i delikatnych, fajnie je myl i nie pachnial tak mocno jak ten z probki z jakiejs gazety, ktory mnie az dusil i jeszcze dodatkowo dlugo sie na wlosach utrzymywal (oczywiscie zapach). Ten szampon delikatnie myl wlosy i po umyciu nim nie byly one mocno splatane. Bardzo fajny szampon, naprawde nie mam mu nic do zarzucenia.

H&S ANTI FALL STRENGTNING TONIC uzywalam dosc dlugo (jest naprawde wydajny) bo po farbowani zawsze mi wlosy wypadaja, a on mam wrazenie ze zatrzymywal ten proces. W butelce z pompka jest tylko 125 ml, plyn nalezy wycisnac wprost na skore glowy max 15 papek, i wsmarowac w skore glowy. Zawsze stosowalam ten plyn na noc.
Mam wrazenie ze dziala i jesli gdzies go jeszcze znajde to go kupie, mam jeszcze ok, pol butelki, musze tylko znowu zaczac regularnie uzywac. 
Polecam.

 Ostatnie tubki to odzywki dolaczone do farb do wlosow. Wiadomo same silikony, ale po farbowaniu wlosom moim wlasnie tego produktu potrzeba. W jednej tubce znajduje sie tylko 22.5 ml ale mi starczyla taka jedna na ponad dziesiec myc wlosow. 
  



 To niestety nie koniec, mam jeszcze cala torbe.
A jutro skladam nastepne zamowienie u rodzicow!









niedziela, 21 sierpnia 2016




DENKO
TWARZ cz2

Man dzis czas i chyba wene tworcza, wiec postanowilam cos jeszcze nabazgrac, bo pustych opakowan mam naprawde duzo i warto byloby wreszcie je wyrzucic.





ESTEE LAUDER ADVANCEDNIGHT REPAIR EYE, niby maly sloiczek, lecz jakze wydajny.
Krem nawilza skore pod oczami, lecz nie zauwazylam jakiegos szczegolnego dzialania przeciwzmarszczkowego. Gdyby nie cena pewnie jeszcze bym go kupila, ale dzis mozna dostac o wiele lepsze kremy pod oczy za nizsza cene.

VICHY AQALIA THERMAL, nie wiem dlaczego przestalam uzywac kremow z tej firmy, zawsze bylam z nich zadowolona, co prawda nie zawsze byly tutaj latwo dostepne, ale od kilku lat mozna je nawet dostac a w Boot's,
Wracajac jednak do kremu, jak dla mnie bardzo dobry: ladnie sie wchlania, dobrze nawilza, chyba sie w najblizszym czasie na niego skusze.
Musze od razu zastrzec ze czesto spotkalam sie z tym ze produkt pelnowymiarowy nie umywal sie do tego w probce, ale tak bardzo go polubilam ze sprobuje.





 I znowu dwa rozczarowania i jeden bardzo dobry produkt.

 Zacznijmy wiec od rozczarowania nr1;

OMOROVICZA DEEP CLEANSING MASK, najwieksze rozczarowanie, bo i najbardziej okrzyczany produkt, swojego czasu wciaz chwalono produkty z tej firmy i na blogach i yutube.
Nie zauwazylam po tej maseczce zadnych cudow, skora mnie raczej piekla i byla zaczerwieniona, moze troche gladsza, ale zadnych spektakularnych rezultatow oczyszczajacych.
Cena bardzo wysoka, a dzialanie srednie, wole maseczke oczyszczajaca z AVON za kilka funtow!

 Drugim rozczarowaniem jest olejek z avokado, jedno wiem na pewno: wole zjesc avocado niz stosowac ten olejek.
Kilka lat temu slyszalam ze super dziala jako demakijaz, pudlo, na koncowki do wlosow, pudlo, do olejowania wlosow tez sie nie sprawdzil, na stopy tez nie bardzo.
  
Na zakonczenie napisze o maseczce ktora bardzo mi przypadla do gustu.
MANUKA DOCTOR apinourish REJUVENATING FACE MASK, super, super maseczka.
Troche sie jej obawialam, bo na opakowaniu pisalo ze mozna dostac uczulenia, ale choc po nalozeniu troche skora mnie szczypala, nie bylo zadnych problemow, za to po zmyciu skora byla miekka, nawilzona i troche jakby podciagnieta (lifting). 
Mysle o ponownym jej zakupieniu




DENKO
TWARZ

Powinnam chyba zaczac od tych kosmetykow poniewaz cos tlustego mi tu cieknie i wszystko brudzi, wiec trzeba sie tego jak najszybciej pozbyc.
Chce sie chyba zemscic bo obu tych oleistych produktow bardzo nie lubilam.:)





Tylko jeden z calej trojki naprawde polubilam, oba pozostale to buble dla mnie.

Polubilam tylko purley SKIN ful Luxurius anty-ageing cleanser, bardzo kojacy krem do mycia twarzy- uzywalam z myjka, piekny delikatny rozany zapach i calkie przyzwoity sklad; pelno naturalnych olejkow i ekstraktow. Mycie nim twazy bylo bardzo przyjemne, polecam dla cer dojzalych- jesli ktos gdzies go znajdzie. Chetnie bym go jeszcze kupila.

Teraz przejdzmy do prawdziwych bubli; BIELENDA ARGAN CLEANSING  FACE OIL i LIERAC DEMAQUILLANT VELOURS CLEANSING OIL FACE &EYES.

Oba niewypaly maja niby czyscic skore i o ile ten z Bielendy troche czyscil, to Lierac tylko rozmazywal wszystko i niech tylko poprobowalam umyc oczy, nie dosc ze mialam tzw mgielke to jeszcze oczy mnie bardzo piekly i szczypaly- mimo wielokrotnego plukania czysta woda. Oba te produkty rowniez nie przysluzyly sie za dobrze mojej skoze, byla czerwona, podrazniona i jeszcze dlugo po tym jak przestalam ich uzywac mialam takie male podskornee czerwone krostki.
Po Bielende siegnelam pomimo tego ze ma na pierwszym miejscu parafine, poniewaz wczesniej uzywalam podobrego olejku do mycia z tej firmy  i bardzo bylam z niego zadowolona.
Olejek z Lierac ciezko bylo mi zmyc ze skory, musialam do tego celu uzywac kremu badz zelu do mycia wspolnie z myjka.
 Wiekszosc tych olejkow zuzylam do mycia rak i pedzli.
 Wiem ze jestem bardzo krytyczna i ciezko mnie zadowolic, ale dawno juz nie trafilam na tak zle kosmetyki.




Bardzo pozytywnie natomiast zaskoczyo mnie serum z YVES ROCHER SERUM VEGETAL WINKLES & FIRMNESS, bardzo przyzwoity kosmetyk. Skora byla dobrze nawilzona, wchlanialo sie tez szybko, kren na nie nalozony sie nie rolowal. Jesli jeszcze na nie natrafie w przyzwoitej cenie to je zakupie.

Serum PIGMENTCLAR z LA  ROCHE-POSAY juz goscilo na tym blogu przy okazji zakupow.
Za produktami tej firmy jakos nie przepadam, wiec i od tego serum jakos wiele nie oczekiwalam, nawilzac, nawilzal ale z przebarwieniami moimi cudow ne zrobil, nie mysle nawet ze je rozjasnil. 
Moze i wart ceny ktora za nie zaplacilam, bo krzywdy mi ne zrobil, ale na pewno przynajmniej dla mnie pelnej ceny nie wart.

I ostatnie, LANCOME DREAM TONE, ostatnie nie tylko w kolejnosci, ale rowniez w ocenie, nie wiem czy zbyt krotko uzywalam (mala 7ml probka), czy zbyt malo, ale jestem rozczarowana. Nic absolutnie nic dobrego nie robil, na pewno nie ujednolical kolorytu, ale za to bardzo sie swiecilam po jego uzyciu i twaz nabierala bardzo dziwnego rozowego odcienia.
Jestem bardzo rozczarowana, a jeszcze cena tego produktu... 


DENKO
BODY


Nie moge znalezc opakowan po balsamach do ciala, tych tez idzie mi duzo, ale o kilku produktach do ciala musze tu napisac zanim tez gdzies sie zawierusza.




 Oba te produkty to "blast from the past", uzywalam ich w dawnych czasach kiedy jeszcze mieszkalam w Polsce i oba sobie bardzo chwalilam. 
  
Podejrzewam ze scrub z St Ives to byla zupelnie inna wersja, byc moze zadnych wersji nie bylo tylko jedna, pamietam tylko ze byly bardzo modne i mialam rownez pilling do twarzy. Ten kupila moja corka, zaczela uzywac i..... ja musialam dokonczyc. Kosmetyk jest poprawny sciera cos tam, nadmiernie nie pachnie, taki zwyklaczek. Czasem tylko moja skora byla lekko podrazniona, ale to chyba bardziej od nadmiernego tarcia. Nie wiem czy jest wydajny, ja chcialam go szybko zuzyc, wiec nakladalam go sporo. Troche problemu jest tylko z umyciem wanny, bo osiada brzydko wszedzie.
 Tego scrubu napewno nie kupie i nie znaczy to wcale ze uwazam go za zly, poprostu wole uzywac fusow z kawy.

 Lady Speed Stick to kedys byly moje ulubione dezodoranty, potem na dlugie lata musialam o nich zapomniec i nagle w zeszle wakacje znalazlam w polskim sklepie.
Natychmiast kupilam dwa, oczywiscie dla siebie i corki, ale ona nie chciala, nie lubi dezodorantow w tzw "mydelku". 
Ta wersje-ph ACTIVE- bardzo polubilam, poniewaz robil to do czego zostal stworzony, i zapach przyjemny, do tego jeszcze bardzo wydajny. Drugiej wersji tak bardzo nie polubilam, ten jest juz wciagniety na liste produktow  z Polski.



DENKO 
DZIS KREMY DO RAK

 Ostatnio czasu znowu jakos mniej, czym jestem starsza tym bardziej sie kurczy, a produktow zuzytych przybywa, tylko nie mam kiedy o nich pisac. Od kilku tygodni wciaz sobie obiecuje ze napisze o nich w "sobote rano przed sprzataniem i w koncu pozbede sie zbednych smieci" i zawsze cos pokrzyzuje mi plany.

 Dzisiaj tez od rana mialam w planach wyciagniecie torby i zrobienie zdiec, no i zebralam sie dopiero pozno po poludniu kiedy przestalam byc na chwile potrzebna.

 ok,

Do najbardziej zuzywanych przeze mnie kosmetykow naleza napewno kremy do rak.
Oto plon ostatnich miesiecy:




Pierwsza tubka to oczywiscie krem do stop z Scholl "Krem regenerujacy do suchej skory".
Bardzo przecietny, ani specjalnie nie nawilzal, ani tym bardziej nie regenerowal, pragne tu zaznaczyc ze nie mam wiekszych problemow ze skora na stopach, potrzebuje tylko dobrego nawilzenia, niestety ten krem jej tego nie dawal.

Na gorze kawalek miniaturki tubki kremu do rak z Lavera, mial to byc krem dosc naturalny i taki byl, przy smarowaniu dloni lekko sie "mazal" i slizgal. Mialam go w torebce wiec uzywalam tylko poza domem. Szybko go zuzylam, bo byl maly (10ml) i troche jednak musialam go nalozyc aby nawilzyc dlonie. Ale ogolne kremik na +.

 Tak, w ciagu ostatnich dwuch lub trzech miesiecy zuzylam te wszystkie kremy z Dove, plus co najmniej jeszcze dwa ktore puste wyrzucilam.
 Niebieska wersja czyli "essential" jest ok., poprawna; nawilza i tyle, nic nie moge zarzucic.
Znacznie lepsze sa serie "intensive" oraz "pure pampering". Te moge bardzo polecic.

 W tubce znajduje sie 75ml kremu ktory latwo wydobyc z tubki, otwor nie jest duzy wiec nie wydostaje sie z niego zbyt duzo produktu, szybko sie wchlania po nalozeniu (przynajmniej u mnie), przyjemnie tez pachnie; najladniej "pamering",  najgorzej "intensive".
  
Jak dla mnie bardzo poprawne kremy, cudow nie robia, ale nie oczekiwalam tego od nich. Mam trzy ktore sa w uzyciu i z pewnoscia bede jeszcze w przyszlosci ich uzywala.

 Sklad nie powala; sa to oczywiscie bardzo chemiczne produkty, ale parafina ktora wysusza moja skore nie jest na pierwszym miejscu, wiec i to dobre.