Wiem, wiem, skonczyly sie czasy kiedy dzieci nie mialy glosu. Wiem, moja corka nie jest juz dzieckiem, ale dlaczego do cieszkiej choroby jest taka koszmarna. Rozumiem ze to trudny czas dla niej; GCSE, nadwaga, brak przyjaciol- no ma jedna, wczesniej przyjaznila sie z kilkoma, byla to zbieranina dziwakow; od nadwaga, wszy, homoseksualista itd.
Teraz ma jedna, nawet ja lubie, ale...
Wiem ze jest milion poradnikow jak wychowac dziecko, przeczytalam chyba polowe i co z tego nadal jestem glupia. Nie mam pojecia jak kiedys ludzie dawali sobie rade z wychowaniem dzieci.
Tak bardzo chce zeby moja corka wiedziala ze ja kocham bo ciagle zarzuca mi ze jej nie kocham, jak okazac jej ze moze na mnie polegac ze moze szukac u mnie wsparcia.
Nie umiem odpowiedziec na te pytania, czuje sie coraz bardziej zagubiona.
Teraz martwie sie tylko tym zeby sobie czegos nie zrobila- przez jakis czas sie ciela- nauczyla sie tego od kolezanki (tej z ktora sie teraz przyjazni),
Jak z nia rozmawiac zeby do niej dotrzec.
No a tak z innej beczki, w koncu kupilam paletke z Urban Decay Naked ale jedynke, poniewaz moja corka ja chciala mimo tego ze wcale o siebie niedba i sie nie maluje, no ale ja chciala a niedlugo beda jej szesnaste urodziny wiec chce jej dac cos fajnego, co prawda chce tez Ipod classic- ale mnie nie stac.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz