W zeszlym roku bylo o nich bardzo glosno na Youtube, wszysykie dziewczyny sie nimi zachwycaly, zapragnelam ich tak bardzo ze mama nie miala wyjscia i biegala po Rossmanach przez caly miesiac (olejku zadnego z Alterry i tak nie dostala).
Szampony i odzywki nie zrobily moim wlosom ani krzywdy, ani jakos specjalnie nie poprawily ich kondycji, natomiast gdzies pod koniec wakacji zaczely mi sie strasznie przetluszczac, pewnie zaczely tesknic za SLS i tym podobnymi substancjami.
No i tak bedac na zakupach zboczylam do sklepu Lush, zapachy atakuja tam z kazdej strony, po 5 min wyszlam z bolem glowy, Popcorn Lip Scrub i szamponem Trichomania.
Scrub bardzo sobie chwale, jego sklad jest naprawde fajny, na jesien i zime idealny produkt.
Szampon niestety poza fajnym zapachem bardzo mnie rozczarowal, po pierwszych kilku myciach, nie powiem; wlosy wydawaly sie czyste (squeaky clean), ale potem po umyciu mialam wrazenie jakby byly czyms oblepione (kiedy bylam nastolatka raz umylam wlosy szarym mydlem, to bylo to samo wrazenie oblepienia co teraz). Wlosy jednak nadal uparcie mylam tym szamponem, odziedziczylam tez po corce zel do mycia twarzy z Orgins (w tym samym czasie kiedy zaczelam uzywac Trichomanii), no i tak z miesiac sie myje tymi ustrojstwami i co widze? otoz, cale moje czolo, skronie i policzki (boki) po kazdym myciu sa czerwone, sciagniete i pieka.
Na poczatku myslalam ze to wina zelu z Orgins, tym bardziej ze dowiedzialam sie ze jedna z substancji (Methylisothiazolinone) zawarta w tym zelu uczula ok 10% konsumentow (Watchdog-telewizyjny magazyn konsumencki), wiec go odstawilam i nadal probowalam myc tym dranstwem wlosy, niestety skora po kazdym myciu byla podrazniona, wiec sie pozegnam z Lushem i wracam z podkulonym ogonem do szamponow naturalnych.
Moje czolo zaraz po myciu wlosow;
Trichomania w sklepie Lush kosztuje £5,35 za 100g, jest krojony z bloku, najmniejsza ilosc jaka mozna kupic to 100g. Jest niby przeznaczony do wlosow suchych, kreconych, ale tez delikatnych. Mial byc wlasnie "delikatny" .
Pachnie nienachalnie, delikatnie kokosowo.
Na pierwszym miejscu w skladzie jest; tadaam! Sodium Lauryl Sulfate, a potem; Stearic Acid, Creamed Coconut, Gliceryn Stearate, PEG 100 Stearate, Cocoamide DEA, Soya Lecitin, Perfumy, Vetivert Oil.
Przyjazni z tym panem nie bedzie, zostal mi caly kawal bo jest strasznie wydajny.
Czy wy tez tak macie ze co dobre szybko sie konczy a to czego nie lubicie ciagnie sie w nieskonczonosc?
Ps. podejrzewam ze to oblepienie pozostaje po miazdze kokosowej, moje wlosy sa po prostu za cienkie i za rzadkie aby uzywac ten szampon, natomiast moja corka ma wlosy geste, tzw. frizzy,dokladnie takie do jakich jest przeznaczony ale u niej tez sie nie sprawdzil, strasznie jej wlosy wysuszal i platal.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz