Najczesciej nie doceniamy posiadania rodziny, az cos nieodwracalnego sie stanie. Dotyczy to szczegolnie mlodych ludzi. Moja niespelna siedemnastoletnia corka nie lubi jezdzic do rodziny bo moze w tym czasie posiedziec na tumbler, facebook, pogadac ze znajomymi, a tam sie nudzi. Nie moge powiedziec bo bardzo kocha moich rodzicow, mojego brata i jego dzieciaki, ale po prostu to nie jej bajka. Julka szczegolnie lubi mojego brata, moze dlatego ze wychowuje sie bez ojca, przez kilka lat nie miala z nim zadnego kontaktu a i teraz jest to kontakt bardzo powierzchowny, dziadkow tez bardzo kocha ale nie ma juz z nimi wspolnego jezyka i siedzenie u nich kilku godzin wcale jej nie bawi.
Moje proby wytlumaczenia jej ze czas spedzony z najblizszymi nie jest czasem straconym czesto koncza sie potakiwaniem i niczym.
A to boli, nieodwracalnosc straty kogos bliskiego, choroby, tego ze sie nie wie co sie dzieje, ze ja tutaj a ktos tam; cierpi, choruje...., nie moge, siedze i mysle co tam w Polsce sie dzieje, brak wiadomosci.
Kocham i nienawidze grudnia, bo Boze Narodzenie, urodziny; mojej corki, brata, moje i mojej bratanicy, ale tez odeszlo wtedy tyle bliskich mi osob, a jeszcze teraz ten strach co sie tam dzieje.
Jakze czesto nie zdajemy sobie sprawy jak mocno jestesmy z kims zwiazani dopoki cos zlego sie nie stanie.
Jak mondre jest powiedzenie "Spieszcie sie kochac ludzi bo tak szybko odchodza"
Wydaje mi sie ze czym czlowiek starszy tym bardziej docenia rodzine i ludzi ktorych zna, swoich bliskich.
Moze dlatego tak rzadko jezdze do Polski bo wiekszosc z tych ktorych znalam juz odeszla, a tych mlodych ktorych znalam jako dzieci jakos nie chce poznawac, to nie moja bajka.
Mocno wierze ze wszystko bedzie dobrze, tylko ten lek...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz