POMADKI Z CLINIQUE
Jesli komus sie wydaje ze to kardashianki wynalazly bezowo-brazowe pomadki to jest w bledzie, my w koncowce lat osiemdziesiatych i w latach dziewiedziesiatych takie nosilysmy.
Moje nie sa az tak stare, ale swoje lata maja.
Do szminek z CLINIQUE zawsze mialam sentyment, byly to jedne z pierwszych z gornej polki jakie mialam; te tutaj to "gift with purchase", czyli dodatek przy zakupie.
Kazdy kto kiedykolwiek posiadal szminke z Clinique wie jak bardzo przyjemnie sie je naklada i jak na takie pomadki dobrze sie trzymaja.
Mialam ich w swoim zyciu sporo, teraz mam kilka z seri POP i tez sa swietne.
Niestety mam zbyt slaby aparat aby w pelni oddac ich kolory.
1.Creamy Nude- nazwa w pelni oddaje kolor, moja ulubiona, pieknie wyglada na ustach, wlasnie ten kolor chcialabym jeszcze kiedys miec, ladnie pokrywa usta- to wlasnie jedna z wielu zalet pomadek z CLINIQUE
2. Sweet Honey- nie jest taka kremowa jak jej poprzedniczka, ale usta pieknie pokrywa i wyglada swietnie, cos jak moje usta tylko w ladniejszym bezowm z domieszka leciutkiej brzoskwini, idealna do pracy. Tez bym jeszcze chetnie ja odkupila.
3. Blush Nude - podobna do Cream Nude- jakby ktos do niej domieszal troche ceglastej czerwieni.
Na ustach wyglada na bezowa z lekka domieszka pomaranczy, cudownie kremowa. Piekny kolor i tez bardzo bym chciala jeszcze kiedys taka miec, bo bardzo dobrze sie w takich kolorach czuje.
4. Blushing Coral - najmniej lubiana z nich przeze mnie, na ustach pozostawia lekki kolor i daje lekko metaliczny polysk. nie jest tak kremowa jak pozostale. Sam jej kolor jest rozowo-brzoskwiniowy, lubilam ja uzywac latem, teraz uzywam bardzo podobnej ze STILA, w koloze CHELSEA, ta jest moze o jeden ton bardziej rozowa. lecz ma ustach to doskonala brzoskwinka i na ustach , choc jest blyszczaca (usta wygladaja na mokre), nie ma tego metalicznego poblasku co Blushing Coral.
W opakowaniach wygladaja na zupelnie rozne ale na ustach zachowuja sie i wygladaja bardzo podobnie. wiec przynajmniej w tym przypadku mam nastepczynie.
Zdiecie zrobione na kolanie i niestety nie oddaje kolorow i uroku tych pomadek.
Po lewej Clinique (w naturze jest bardziej brzoskwiniowa niz pomaranczowajak na tym zdieciu).
Po prawej STILA, ta jest bardziej fotogeniczna, w naturze jest ociupinke mniej rozowa.
O ile kosmetykow do pielegnacji z CLINIQUE zabardzo nie lubie (a uzywalam ich przez kilka lat), o tyle kolorowke bardzo lubie, i tusze i podklady zawsze bardzo mi odpowiadaly, nie wspominajac nawet o pomadkach.
Niestety teraz jest na rynku tyle kosmetykow ze czesto w pogoni za czyms nowym zapominamy o tych naszych ulubionych, a czesto tez koncerny w tej wlasnie pogoni za nowym przestaja produkowac naprawde fajne kosmetyki, jak naprzyklad muj ukochany, jedyny, niepowtazalny blyszczyk do ust wlasnie z CLINIQUE, ktorego zuzylam chyba cztery opakowania, a przeciez tak naprawde blyszczykow nie lubie, ale ten byl jedyny w swoim rodzaju, i choc nie mam go od okolo trzynastu lat wciaz go pamietam:(
Bardzo zaluje ze aparat nie byl w stanie oddac w pelni tych pieknych kolorow, choc zrobilam pewnie z piedziesiat zdiec i nabiegalam sie po calym mieszkaniu, niestety mam zwykly maly aparacik tzw. idiot camera,
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz